Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Taksamosądzilipozostali.PlatenodciągnąłKurtanabokirzekł
zatroskanymgłosem:
Ależ,namiłośćBoską,drogiUngerze,jeślipanniestrzela
lepiej,jesteśzgubiony!Pułkownikzapewniłsłowemhonoru
Ravenowa,żezastrzelipanabezlitości.
Niechajspróbujebrzmiałaodpowiedź.Przekonałemsię,
żetenpistoletjestistotniedoskonałejroboty.
Jakto?Kpipansobie?Mimodoskonałegopistoletu,
spudłowałeś.
Wręczprzeciwnie;trafiłemdokładniewcel.Tylkodlapozoru
wskazałemszyszkę,wrzeczysamejcelowałemdokładniewpunkt,
wktórytrafiłem.Wiepanchyba,żekiedyktooszukałprzeciwnika,
tojużwpołowiewygrał.
Ach,naBoga,jesteśpanstraszliwymprzeciwnikiem!
podziwiałPlaten.Niechciałbymsiębićzpanem.
Obajsekundancinabilibroń.Okrytochustką.Każdy
zprzeciwnikówwyciągnąłpopistolecieiwróciłnastanowisko.Teraz
znównastąpiłachwila,kiedymajorpowinienbyłinterwenjować.
Moipanowie!zaczął.Czujęsięwobowiązku...
Spokojnie,kolego!rzekłpułkownik.Niechcęsłyszećani
słowa!
Widział,jakźleKurtstrzelał.Tospotęgowałojegopewnośćibutę.
Alejaproszę,abypanmajormówił,odezwałsięKurt.Nie
należysięmordować,skoroinnedrogiwyrównaniasporu.
Oświadczam,żebędęzupełniezadowolony,jeślimniepanpułkownik
poprosiowybaczenie.
Owybaczenie?krzyknąłpułkownikTylkoszaleniecmoże
takmówić!Nieustąpięzeswegostanowiska,gdyżdałemsłowo
honoru,żejedenznaszostanienaplacu.Zaczynajmy!
Ustawionosięzgodniezezwyczajem.Obajprzeciwnicypodnieśli
broń.Kurtcelowałwrękępułkownika.Miałgłowęlekkoschyloną
wkierunkumajora,codowodziło,żezuwagąoczekujejegokomendy.
Należałowyprzedzićprzeciwnika.Oczywiście,nieztakąróżnicą
czasu,abytomogłoujśćzanieuczciwość,trzebawięcbyłoosekundę
wcześniejspuścićkurek.Majorzacząłliczyć:
Razdwatrzy!
Padłystrzały.
PanieBoże!zawołałjednocześniepułkownikiodstąpił
okilkakroków.
Pistoletupadłnaziemię.Lewąrękąuchwyciłsięzaprawą.