Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Rezedillapopatrzyłanańtakotwarcieitakprzyjaźnie,żeuczułsię
bezsilnyispuściłoczykuziemi.
Niemówcietak,sennorita,tobyćniemoże.Niepowinnobyć
wwaszemsercutyledlamnieprzychylności.
Dlaczego?...
Zrozumiałemrzeczjasnoiwyraźniedopierodzisiaj.Tam,
nadole,gdybyłapaniotoczonaprzezhrabiegoisennorów,ajastałem
zdala,poczułem,zawszestaćbędęmusiałdalekoodpani.Zejście
domniebyłobydlasennorityponiżeniemiupadkiem.
Zbladłanagle.Odczytałlękwjejoczach.
NaBoga!Któżtopanupowiedział?Ktopananaprowadził
natemyśli?
Cofnęłasięokilkakrokówiobrzuciłagowzrokiempełnym
wyrzutów.
Przyszłysameodparł.
Niechichsennorniedopuszczadosiebie.Czyzapomniałpan,
żeusłyszawszyspowiedźpana,wszystkoprzebaczyłam?
Pamiętam.Byłapanitakpełnałaskiidobra.Wierzę,żeidziś
będziepanitakasamaizechcespełnićmojąprośbę.
Spełnięchętnie.Niechpanmówi.
Proszęzamknąćoczy,sennorita.
Ach!rzekłazuśmiechem.Chcesiępanpobawićjak
dziecko?Chcemipanzrobićniespodziankę?
Takjest.Niewiemtylko,czysiępanispodobataniespodzianka.
Spróbujmywkażdymrazie.Jużzamknęłamoczy.
Gerardzbliżyłsię,objąłramieniem,przycisnąłkusobiei,zanim
zdążyłaoczyotworzyć,pocałowałkilkarazywusta.Szepnąłprzytem:
Dziękujęci,droga,kochanaRezedillo!Niezapomnijomnie,
jeżelikiedyśznajdzieszprawdziweszczęście.
Potychsłowachwypuściłzobjęć.Gdyotworzyłaoczy,była
samawpokoju.
TymczasemGerardzbiegłposchodachiuciekłdoizby,wktórej
pozostawiłstrzelbę.Ująwszybrońwręce,chciałwyjść.Sępi-Dziób
zapytał:
Cóżsięstało?Czynieprzyjacielsięzbliża?
Niewiem.Wkażdymrazietrzebabyćwpogotowiu.Wyjdę
naulicę.
Idęrazemzwami.
Jankesrównieżzabrałstrzelbę.Wyszlirazem.Woczekiwaniu
wrogapostanowilistaćnawarcie.Okazałosiętozbyteczne,gdyż