Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
—Awięcionajestzwami?
—Tak.Cortejo,sennoritaJózefa,Grandeprise,któregoongi
wyleczyłeś,ipewienMeksykanin.
—GdzieCortejo?
—Wpobliżuklasztoru.Poszedłemnaprzód,abysiędowiedzieć,czy
skłonnyjesteśgoprzyjąć,wszakżeprzyrzekłem,żebędzieszradjego
przybyciu.
DoktórHilarioprzechadzałsięzamyślonypoceli.
—Cozaprzypadek!Oczywiście,przyjmę.PrzyprowadźCorteja.
ManfredowyszedłiniebawemwróciłzCortejem.
Naskinieniestryjawyszedłponownie,zostawiającichsamych.
Cortejozostałprzydrzwiach,ukłoniłsięiznieufnościąoglądał
starca.TenzaśzmierzyłCortejaodstópdogłówizapytał:
—PańskienazwiskojestCortejo,sennor?
—Tak—potwierdziłzapytany.
—JestpanowymCortejo,którysłużyłuhrabiegoFernando
deRodriganda?
—Tensam.
—Witampanaiproszę,abyśusiadł.
Wskazałnakrzesło.Cortejousiadł,Hilariojednakstałi,nie
spuszczajączgościaprzenikliwegospojrzenia,dodał:
—Bratanekpowiedziałmi,żeszukapannapewienczasukrycia.
Jestemgotówudzielićpanuschronienia.
—Dziękujępanu.Aleczytoschronienieprzypadkiemniezdradzi
mojejobecności?
—Czymapanpowodydoobawozdradę?
—Niestety!Czyznapanmojelosy?
—Wiem,iżwystępowałpanjakokandydatnaprezydenta.
—Właśnieiztegopowoduwygnanomniezkraju.
—Francuzi?
—WłaściwietakzwanycesarzMaksymiljan;aleonnicnieuczyni
bezzgodyFrancuzów.Wyruszyłemnapółnoc,abypodtrzymywać
swojąkandydaturę,gdynapadniętonamniewhacjendziedelErina.
Rozgromionomoichludziijestempewny,żeścigająmnie
prześladowcy.
—Niedoścignąpana.Umniebędziepancałkowiciebezpieczny.
Naszprastaryklasztormatyleukrytychjaskiń,korytarzyipodziemi,
żemożnatuukryćtysiąceludzi.
—Jestembardzozadowolony,zwłaszczaże,jaksiędopiero
codowiedziałem,wmieściesąFrancuzi.Poznalibymnienapewno.