Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
I.WPOSZUKIWANIU
WjakiśczaspóźniejstaryhacjenderoPedroArbellezsiedziałprzy
oknieipatrzyłnarówninę;ruchawkawojennaprzeniosłasię
napołudnie,bydłowięcznowuspokojniekrążyłopopastwiskach
hacjendy.
Wyglądałzdrowoidobrze.Odzyskałspokójirównowagę;
natwarzymalowałsięjednakwyrazmelancholijnejpowagi,odblask
nastrojucórki,któraczułasięnieszczęśliwapostracieukochanego.
Ujrzałkilkujeźdźców,zbliżającychsięodpółnocy.Naprzodzie
jechałodwóchmężczyznikobieta,ztyłujakiśczłowiekpoganiałkilka
koni,obładowanychtowarem.
—Któżtobyćmoże?—zapytałArbellezstarąpiastunkęMarję
Hermoyes.
—Zarazzobaczymy—rzekła,patrzącwkierunkurówniny.
—Ciludziezmierzająkuhacjendzie,zapewnewięcwkrótcetustaną.
Ujrzawszyzabudowania,jeźdźcyspięlikonieiwjechaliprzez
bramęnapodwórze.ŁatwosobiewyobrazićzdziwienieArbelleza
nawidokPirneraorazradośćEmmy,gdyujrzałaRezedillęiCzarnego
Gerarda,któregopoznaławGuadelupie.
Powitawszysięserdecznie,poczęlisnućopowiadaniaowypadkach,
którezaszłypowalcepodGuadelupą.Gościespodziewalisięzastać
whacjendzieSternauaijegoprzyjaciół.Skoroposłyszeli,żeSternau
ztowarzyszamiznowuzaginął,ogarnęłoichprzygnębienie.
Staryhacjenderoopowiedział,cozaszłoodczasuprzybycia
Sternauaijegotowarzyszydochwiliichzniknięcia.Zapewniał,
żejakiśdjabełwcielonymusiałująćsprawęwsweręce.
Gerardsłuchałwmilczeniu.GdyArbellezskończył,zapytał:
—Niedająznakużycia?
—Nie.
—Szukanoich?
—Owszem,jednakbezskutecznie.SamJuarezchciałzaginionych
odnaleźć,posłałSępiegoDziobanazwiady.Sławnystrzelecwrócił
zpustemirękami.ZnalazłwprawdzieśladipodążyłzanimidoSanta
Jaga,aleniczegoniedopiął.WSantaJagaśladyzginęły.
—Hm.WięcudalisiędoSantaJaga?Tozawszecoś.Trzebaby
jeszczerazzacząćodpoczątku.
—Któżmasięzająćposzukiwaniami?
—Oczywiściektoś,ktosięnatemzna.Jasamwyruszę.